Asset Publisher Asset Publisher

Smardze, wszędzie smardze!

Nie tylko w Nadleśnictwie Strzałowo pojawił się jegomość w ekstrawaganckim kapeluszu w dość nietypowym miejscu.

„Poszedłem do lasu smardzy na zimę nazbierać, ot i cała historyja.” – z kabaretu Król, Maciej i Smok autorstwa Ani Mru Mru Nawet Maciej, zwykły chłop, który pokonał smoka, wybrał się do lasu, aby nazbierać smardze na zimę. Żadnych prawdziwków, jagód, pieprzników (zwyczajowo zwanych kurkami), malin, podgrzybków czy chociażby żurawiny lub maślaków. Tylko smardze. Czymże one są i dlaczego zajmujemy się nimi?


Smardze to nic innego jak grzyby. I to nie jakieś tam zwykłe, a saprotrofity, czyli organizmy pobierające energię z rozkładu martwych szczątków organicznych. Dzięki temu dostarczają one proste składniki mineralne do ekosystemu, zwalniają miejsce dla nowych mieszkańców (zapobieganie gromadzenia się martwych resztek), a także poprawiają żyzność gleby. Jak widać nie tylko służą do gromadzenia zapasów na zimę.


Dobrze, ale dlaczego wspominamy o grzybach wiosną? W porze roku, gdy wszystko budzi się do życia po śnie zimowym. Nie lepiej napisać o łanach kwiatów, które goszczą swą obecnością w lesie? Albo chociażby o pędach sosny, z których można przygotować pyszny syrop na jesienne przeziębienia? Chcieliśmy Was zaskoczyć i powiedzieć, że nie tylko jesień to idealna pora dla grzybiarzy. Można wręcz powiedzieć, że przez cały rok można zbierać grzyby. Nawet zimą! Wtedy najlepiej szukać takich, które rosną na pniach martwych drzew, chociażby uszak brzozowy lub boczniaki, które w smaku przypominają popularne grzyby mun. Wiosną z kolei panują idealne warunki. Bywa, że jest ona ciepła i obserwuje się znaczne opady deszczu. A to idealne warunki dla grzybów. Ale teraz chcielibyśmy przytoczyć Wam kilka faktów o naszym nowym koledze, który wyrósł na rabatce przed biurem naszego nadleśnictwa.


Pewnego wiosennego dnia, jeden z pracowników nadleśnictwa zauważył coś dziwnego na tle szyszek sosnowych, które zdobią naszą rabatę. Postanowił przyjrzeć się bliżej i zauważył smardza! Lecz nie jednego, ale kilka okazów. Niektóre większe, inne zaś mniejsze. Kształtem okrągławe lub jajowate. Powierzchnia kapelusza podzielona była na nieregularne, plastrowate i w nasadzie pofałdowane jamki. Miały one kolor od jasno- po ciemnoochrowego. Trzon u nasady był zgrubiały. Chcieliśmy szybko określić konkretną odmianę tego grzyba. Do ręki wzięliśmy kilka książek o tych niezwykłych organizmach i jednogłośnie stwierdziliśmy, że zagościły u nas smardze jadalne.


Ten konkretny gatunek grzyba owocuje od kwietnia do maja (więc Maciej musiał spotkać smoka na wiosnę, a nie jesienią), szczególnie po ciepłych i deszczowych dniach, w miejscach dobrze naświetlonych, w lasach łęgowych, parkach i zaroślach. Upodobał sobie towarzystwo jesionów oraz gleb zawierających wapń. Ale zaraz, skąd się one wzięły na naszej rabacie? Przecież do najbliższego lasu mamy kawałek? Prawdopodobnie zawędrowały one w formie zarodników na powierzchni wyłuszczonych szyszek, które przeleżały w naszej Wyłuszczarni Nasion.


O ile nasz kolega mógł zerwać grzybki  i zrobić sobie z nich pyszną jajecznicę (przecież nazwa jadalny zobowiązuje), to postanowił je zostawić, aby każdy mógł je podziwiać. To prawda – smardze są grzybami jadalnymi, objętymi ochroną częściową (co oznacza, że można je pozyskiwać na terenach ogrodów, upraw ogrodniczych oraz szkółek leśnych), choć ich wygląd na początku sprawia wrażenie dość nieprzyjemnych. Warto czasami spojrzeć pod nogi i nawet wiosną można wybrać się na grzybobranie.


Lecz pamiętajcie o jednym – smardze łatwo pomylić z trującą piestrzenicą. Różnią się one przede wszystkim budową. Piestrzenica posiada dość niekształtny kapelusz i można ją spotkać w lasach iglastych, głównie sosnowymi. Zawiera rakotwórczą gyromitrynę, której nie straszna jest nawet obróbka termiczna. Chyba dlatego nasi przodkowie zwyczajowo nazywali ją babimi uszami. Uważajcie na nie i zostawcie je innym smakoszom.

Darz Bór!